„WOLNOść w Iranie. Ogórkiem do Kraju Persów” – Aga i Bartek Wrzosek z Calluna Trip – spotkanie w Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika

Zapraszamy 30 sierpnia o godz. 17.00 do Muzeum Podróżników im Tony’ego Halika, oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu, na kolejne podróżnicze spotkanie. Laureaci nagrody im. Tony’ego Halika, Bydgoskiego Festiwalu PODRÓŻNICY – Aga i Bartosz Wrzosek (Calluna Trip) – pasjonaci życia w drodze, opowiedzą o swojej podróży do Iranu przez Turcję i Gruzję 51-letnim Volkswagenem „Ogórkiem”.

 

____________________

WOLNOść w Iranie. Ogórkiem do Kraju Persów

Aga i Bartek Wrzosek z Calluna Trip

Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika

ul. Franciszkańska 9/11

30 sierpnia, godz. 17.00

Wstęp wolny

____________________

 

WOLNOść w Iranie
Ogórkiem do Kraju Persów

Calluna Trip | Aga i Bartek Wrzosek

Jesteśmy pasjonatami życia w drodze. Od kilkunastu lat naszym kompanem podróży jest pięćdziesięcioletni VW Transporter zwany Ogórkiem. To auto, które daje poczucie wolności w wielu tego słowa znaczeniach. W drodze jesteśmy niezależni, zatrzymujemy się tam, gdzie ona nas prowadzi, śpimy na pustyniach, przy wyschniętych jeziorach, czasem u poznanych ludzi. Wolne tempo podróżowania daje nam możliwość doświadczania mijanej przestrzeni bardziej, mocniej, intensywniej. Wspomniana droga często prowadzi nas do celu i równie często meandruje, pokazując nam nieoczekiwane miejsca.Długoterminowe podróże stanowią dużą część naszego życia, a w doświadczaniu świata większe znaczenie mają dla nas nie miejsca, ale ludzie, których spotykamy na naszej drodze.

Fot. Calluna Trip

Kiedy w sierpniu 2022 roku ruszyliśmy w trzymiesięczną podróż do Iranu, nie wiedzieliśmy co przed nami. Nie znaliśmy języka, nie czekały na nas zaplanowane noclegi czy wycieczki. Nie mieliśmy jednak obaw, ogarniała nas ekscytacja i swego rodzaju zniecierpliwienie przed poznaniem innego świata i wyczekiwaną magią drogi, która miała liczyć 20 tysięcy kilometrów. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Turcji i Gruzji. Oba kraje urzekły nas smakami, widokami i gościnnością ludzi. Zakochaliśmy się we Wschodniej Turcji, jej górach, bezkresnych dolinach i słonych jeziorach. Czekał na nas jednak Iran, jedno z naszych największych marzeń i w końcu je spełniamy. Dlaczego Iran? W każdej usłyszanej opowieści o tym kraju słowo “gościnność” pojawiało się odmieniane przez wszystkie przypadki. “Iran to przede wszystkim ludzie” – to stwierdzenie słyszeliśmy bardzo często. I kiedy usłyszeliśmy je po raz pierwszy już wiedzieliśmy, że chcemy nie tylko zaznać tej perskiej uprzejmości (nie zawsze wynikającej z taroof), ale poznać ten kraj przez ludzi właśnie.

Upalnego 16 września przekraczamy granicę. Jeszcze nie wiemy jak ważna to dla Iranu data. Jestem ubrana od stóp do głów, walczę z wiatrem, który umiejętnie zsuwa hidżab z mojej głowy. Przeklinam pogodę, panujące tu zasady i chyba mam już dość Iranu. Dopiero rozmowa z pierwszym Irańczykiem w Tebriz pozwala oswoić mi się bardziej z panującym klimatem. Okazuje się, że jestem przesadnie zakryta, a zasady dotyczące ubioru różnią się od tych zasłyszanych przez mnie. Od razu czuję się lepiej i już wiem, że nie chcę stąd wyjeżdżać. To tu w Tebriz dowiadujemy się o śmierci Mahsy Amini i słyszymy po raz pierwszy o protestach. Protestach, które jak się potem okaże towarzyszyć nam będą podczas całej podróży po Iranie. Demonstracje z początku na północy kraju i w większych miastach rozlewają się później na cały kraj. Są silniejsze, bardziej liczebne i niosą nadzieję na zmianę. Irańczycy żartują, że kiedy w Jazd pojawią się pierwsze protesty, będzie to oznaczać narodowe ruszenie. Chwilę potem ocieramy się tam o protest. Zaczyna się nowa irańska rewolucja. I będzie ona z nami przez cały nasz pobyt w kraju Persów, a nawet kilka miesięcy po powrocie. Mimo iż przebywanie w Iranie w tym okresie wydawało się niebezpieczne, to my nie czuliśmy się zagrożeni. Dodatkowo niepokoje społeczne zaczęły otwierać poznanych przez nas ludzi, którzy niezwykle chętnie dzielili się własnymi, smutnymi często historiami, ale i podejmowali dyskusję na temat panującego reżimu. Poznajemy historię chłopaka, który kilkukrotnie uciekał z kraju i dowiadujemy się, że opuścić Iran, obywatelowi tego kraju, wcale nie jest łatwo. Inni, pamiętający czasy sprzed rewolucji islamskiej, opowiadają o trudach tolerowania nowego porządku. Dziewczyny z północy kraju, które czynnie biorą udział w protestach, marzą o wolnym życiu, takim, jakie mogą zobaczyć w niedozwolonych mediach społecznościowych. Młody student opowiada, że jego ogromnym marzeniem jest odwiedzenie klubu z muzyką, w którym wszyscy, niezależnie od płci, mogą się wspólnie bawić. Wspomina, że jego rodzice jeszcze takie pamiętają. Zdajemy sobie wtedy sprawę, jak wolność potrafi być krucha i ulotna. Historie poznanych ludzi wyciskają nam łzy z oczu i łamią serca. Jednak gdzieś pomiędzy tymi tragediami wybija się silnie dobroć, otwartość i gościnność, których doświadczamy w domach Irańczyków. Uczestniczymy w ich codziennym życiu, jesteśmy gośćmi na rodzinnych przyjęciach. I tu widzimy inny świat. Diametralnie różny się od tego widzianego na ulicy.

Fot. Calluna Trip

W Iranie spędzamy miesiąc pokonując kilometry dróg. Odwiedzamy kolorowe miasta jak Kaszan, Jazd, Isfahan czy Shiraz. Kontrastując z szarością wszechobecnej w Iranie pustyni, przyciągają nas do siebie. Odwiedzamy tradycyjne domy – muzea, ale też gościmy w domach zwykłych ludzi. W Isfahan podążamy drogą irańskiego zdobnictwa, a naszym przewodnikiem jest lokalny artysta. Odwiedzamy jego kuzyna, który gra dla nas najpiękniejszy koncert skrzypcowy, taki, który daje nam dużo więcej niż muzealne eksponaty.

Na przecinających pustynię drogach od czasu do czasu wyrastają majestatyczne karawanseraje. Zatrzymujemy się niemalże przy każdym. W jednym zostajemy na dłużej. To tu na południe od Teheranu, spotykamy grupę artystów, którzy w dawnym karawanseraju tworzą własną przestrzeń: pracownie artystyczne, studia nagraniowe i uroczą kawiarnię. W starych murach budują wspólnie odizolowany od irańskiego systemu swój świat. Miejsce wolne, spokojne i twórcze.

Na końcu naszej drogi w Iranie docieramy do celu podróży – Dasht-e-lut. Pustynia, która urzeka surowością, męczy upałem i zachwyca różnorodnością. Jest wielka, gorąca i powoduje, że czujemy się zatrważająco mali w obliczu otaczającej nas natury. Uwielbiamy się tak czuć.

Jednak podróż przez Iran to przede wszystkim podróż przez ludzi i wśród ludzi. Każde odwiedzone przez nas miejsce, każde wspomnienie tego kraju wiąże się z ludźmi, którzy tworzą jego unikalną historię. Tymi historiami, zobrazowanymi wizualnym pięknem kraju, chcemy podzielić się ze słuchaczami Festiwalu Podróżnicy.

Podróżujemy, by spełniać nie tylko upragnione uczucie wolności. Ale przede wszystkim, by odnajdywać tę wolność w ludziach. A ludzie Iranu pokazali nam tę wolność jak nikt inny w dotychczas odwiedzonym miejscu.

Agnieszka Wrzosek
Calluna Trip